Nie tylko przyjaciółka III
Patryk siedział na skórzanej kanapie w swoim przestronnym salonie, wpatrując się w martwy ekran telewizora. Wokół panowała cisza, przerywana jedynie cichym tykaniem zegara na ścianie. Jego dłonie spoczywały na kolanach, a zielone oczy, które kiedyś zdawały się rozświetlać każdą scenę, teraz były przygaszone i pełne bólu. Myśli Patryka wciąż krążyły wokół Anny.
Anna. Była jego menadżerką, przyjaciółką, powierniczką. To dzięki niej jego zespół osiągnął sukces, o którym niegdyś tylko marzył. Ale dla Patryka Anna była kimś więcej. Od miesięcy nie mógł przestać myśleć o jej ciepłym uśmiechu, bystrym spojrzeniu i tym, jak zawsze potrafiła dodać mu otuchy. Była jak promyk słońca w jego życiu, które często spowijały ciemne chmury. W końcu zebrał się na odwagę i wyznał jej swoje uczucia. Ale reakcja Anny nie była taka, jakiej się spodziewał.
Pamiętał tamten wieczór, jakby wydarzył się wczoraj. Spotkali się w małej kawiarni, w której kiedyś spędzali godziny, omawiając plany koncertów i nowe pomysły na piosenki. Patryk, mimo lęku, wyznał jej, co czuje. W jego głosie drżała nadzieja, ale też niepewność. Anna nie odpowiedziała od razu. Jej oczy zaszkliły się, jakby walczyła z własnymi emocjami, ale zamiast słów usłyszał jedynie ciche: "Muszę to przemyśleć". Po tym wieczorze Anna zniknęła. Żadnych telefonów, żadnych wiadomości. Tydzień ciszy, który dla Patryka wydawał się wiecznością.
Przez ten czas myśli mężczyzny były jak wir, pochłaniający go coraz głębiej. Czy przesadził? Czy zniszczył ich relację? Czy Anna odwróciła się od niego na zawsze? Codziennie spoglądał na telefon, oczekując choćby najmniejszego znaku od niej, ale nic się nie działo. Cisza była nie do zniesienia, a samotność, którą czuł, zaczęła przytłaczać go coraz bardziej.
Kiedy w końcu telefon zadzwonił, Patryk niemal go upuścił. Na wyświetlaczu pojawiło się imię Anny. Jego serce przyspieszyło, a dłonie zaczęły lekko drżeć. Odebrał, starając się zachować spokój, choć wewnątrz czuł się jak roztrzęsiony chłopiec.
– Patryk? – Jej głos brzmiał cicho, jakby była równie zdenerwowana, co on. – Możemy się spotkać? To ważne.
Nie potrafił wydusić z siebie nic więcej niż krótkie: „Oczywiście”. Ustalili miejsce i godzinę, a potem rozmowa zakończyła się tak szybko, jak się zaczęła. Patryk spojrzał na zegar. Do spotkania zostały dwie godziny, które wydawały się rozciągać w nieskończoność.
W końcu, kiedy nadszedł czas, Patryk zjawił się w małej kawiarni na obrzeżach miasta. Było to ich ulubione miejsce, z dala od zgiełku i błysku fleszy. Anna już tam była. Siedziała przy jednym z okien, trzymając w dłoniach filiżankę herbaty. Wyglądała inaczej niż zwykle – była zamyślona, a jej oczy, choć zawsze pełne energii, teraz wydawały się zmęczone.
Patryk podszedł do niej, a ona spojrzała na niego, próbując się uśmiechnąć. Usiadł naprzeciwko niej, czując, jak napięcie między nimi niemal fizycznie wypełnia przestrzeń.
– Dziękuję, że przyszedłeś – zaczęła, bawiąc się łyżeczką. – Wiem, że ostatni tydzień musiał być dla ciebie trudny. Dla mnie też był.
Patryk nic nie powiedział. Czekał, choć jego serce biło jak oszalałe.
– Patryk, jesteś dla mnie bardzo ważny. Bardziej, niż kiedykolwiek myślałam, że ktoś może być. Kiedy powiedziałeś mi, co czujesz, poczułam... – urwała na chwilę, jakby szukała odpowiednich słów. – Poczułam się zagubiona. Bałam się, że jeśli coś pójdzie nie tak, stracimy to, co mamy. A jednocześnie... – Spojrzała na niego z iskrą w oku, która zaczęła przypominać dawną Annę. – Nie mogę zaprzeczyć, że też coś do ciebie czuję.
Patryk wstrzymał oddech. Czy to były te słowa, na które czekał?
Anna kontynuowała:
– Ale muszę być szczera. To wszystko mnie przeraża. Twój świat jest pełen blasku, koncertów, fanek, a ja... ja zawsze byłam w cieniu. Nie wiem, czy potrafię być częścią twojego życia na takich zasadach. Boję się, że to mnie przerośnie.
Patryk pochylił się, próbując złapać jej spojrzenie.
– Anna, ja... Ja nie potrzebuję tego wszystkiego. Nie potrzebuję blasku, jeśli nie ma w nim ciebie. To ty jesteś dla mnie najważniejsza. Nie zależy mi na niczym innym, jeśli miałbym cię stracić.
Jej oczy zaszkliły się, a na ustach pojawił się delikatny uśmiech.
– Chciałabym w to wierzyć – szepnęła. – Ale musimy iść powoli. Dajmy sobie czas, dobrze? Nie chcę niczego zepsuć.
Patryk skinął głową, czując, jak ciężar spada z jego serca. Wiedział, że droga przed nimi nie będzie łatwa, ale pierwszy krok został zrobiony. Siedzieli jeszcze długo, rozmawiając, jak dawniej, powoli odbudowując to, co mogło być początkiem czegoś pięknego.
Kiedy wieczór dobiegł końca, Patryk odprowadził Annę do jej samochodu. Zanim wsiadła, spojrzała na niego jeszcze raz.
– Dziękuję, że nie odpuściłeś – powiedziała cicho, a potem zniknęła w noc.
Patryk stał przez chwilę, patrząc za nią, a w jego sercu, po raz pierwszy od dawna, zagościła iskra nadziei.