Podrygi przeszłości
Niebo nad Chicago miało dziś szaro-niebieski odcień, który przypominał mi stary, wytarty dżins. Siedziałem na kanapie w naszym salonie, rozmyślając o ostatnich tygodniach. Koncerty, wywiady, błyskające flesze – codzienność wokalisty rockowego zespołu była jak nieustająca karuzela. Ale w tych chwilach, gdy byłem w domu, wszystko zwalniało. Patrzyłem na nasze mieszkanie, pełne drobiazgów, które świadczyły o wspólnym życiu. Zdjęcia na ścianach, jej ulubione kwiaty na parapecie, książki, których nigdy nie miałem czasu przeczytać.
Usłyszałem dźwięk klucza w zamku i zaraz potem kroki Anny. Weszła do środka, trzymając torby z zakupami, a jej twarz promieniała jak słońce. Coś w jej uśmiechu było dzisiaj inne, żywsze, intensywniejsze. Patrzyłem na nią, jakby chciał przejrzeć na wskroś jej myśli.
– Coś się stało? – zapytałem, zaintrygowany.
Anna postawiła torby na stole i odwróciła się do mnie.
– Spotkałam dziś kogoś w sklepie – powiedziała z lekkim dreszczykiem w głosie.
Mój umysł natychmiast wypełnił się podejrzeniami.
– Kogo? – zapytałem, próbując brzmieć obojętnie.
– Michała. Pamiętasz, opowiadałam ci o nim kiedyś. Byliśmy razem na studiach.
To imię ugodziło mnie jak sztylet. Michał. Jej były. Nie było potrzeby, by mi o nim przypominać. Już dawno wyryłem je w swojej pamięci jako nazwisko rywala, choćby tylko z przeszłości.
– Ach, ten Michał – powiedziałem, a moje słowa zabrzmiały bardziej oschle, niż zamierzałem. – Ciekawe spotkanie.
Anna popatrzyła na mnie zdziwiona, ale nie odpowiedziała. Wyjęła zakupy z toreb, a ja siedziałem w milczeniu, czując, jak w moim środku narasta burza. Myśli kłębiły się w głowie. Czy był miły? Czy spojrzał na nią tak, jak kiedyś? Czy powiedział coś, co sprawiło, że jej twarz tak rozjaśniła?
– Rozmawialiście długo? – wyrzuciłem w końcu, nie mogąc się powstrzymać.
– Nie, krótko. Zapytał, co u mnie, a ja opowiedziałam mu o nas. Powiedziałam, że jestem z tobą szczęśliwa – odpowiedziała spokojnie, patrząc mi prosto w oczy.
Słowa powinny mnie uspokoić, ale wcale tak nie było. Coś we mnie zadrgało. Poczułem, jak moje własne emocje wymykają się spod kontroli. Milczałem, odwracając wzrok. Byłem zazdrosny. Nie o to, kim był Michał teraz, ale o to, co kiedyś dla niej znaczył.
Anna zauważyła moją zmianę. Podeszła bliżej i usiadła obok. Jej dłoń dotknęła mojego ramienia.
– Patryk, to nic takiego. On jest przeszłością. Ty jesteś moim teraz i przyszłością – powiedziała cicho, ale ja wciąż milczałem.
Mój mózg nie potrafił wyłączyć tego natrętnego pytania: co, jeśli Michał był lepszy? Co, jeśli była z nim bardziej szczęśliwa? Każda myśl była jak kolec, który wbijał się głębiej.
Wieczór minął w ciszy. Słuchałem, jak Anna krząta się po domu, starając się podtrzymać rozmowę, ale ja odpowiadałem zdawkowo. Kiedy poszliśmy spać, leżałem obok niej, gapiąc się w sufit. Jej oddech był spokojny, a ja czułem się jak wulkan, który zaraz wybuchnie.
Następnego dnia Anna znów podjęła temat. Siedzieliśmy przy kuchennym stole, a ona patrzyła na mnie poważnie.
– Wiem, że jesteś zazdrosny. Widzę to – zaczęła. – Ale musisz mi zaufać. Nie ma w tym nic więcej niż przypadkowe spotkanie. Kocham cię, Patryk. Zawsze cię wybiorę.
Te słowa zaczęły kruszyć mur, który sam wokół siebie zbudowałem. Spojrzałem na nią. Jej zielone oczy, pełne szczerości i troski, patrzyły prosto na mnie. Wziąłem głęboki oddech.
– Wierzę ci – powiedziałem w końcu. – Przepraszam, że byłem taki uparty. To tylko... czasem się boję. Nie chcę cię stracić.
Anna uśmiechnięta wyciągnęła dłonie w moim kierunku.
– Nigdy mnie nie stracisz, Patryk. Jesteś moim wszystkim.
Te słowa miały w sobie jakąś magiczną moc. Uspokoiły mnie, jakby rozproszyły wszystkie czarne chmury w mojej głowie. Zrozumiałem, że moja zazdrość była bezpodstawna. Anna mnie kochała. To była prawda, która była ważniejsza niż jakiekolwiek spotkanie z przeszłości.