Po raz pierwszy
Pierwszy raz w życiu trzymałem ją tak blisko, że czułem bicie jej serca. Anna leżała w moich ramionach, a świat, który do tej pory znałem, zdawał się nie istnieć. Było coś niemal mistycznego w tej chwili, jakby czas zatrzymał się na chwilę, abyśmy mogli uchwycić tę ulotną doskonałość. Wszystko w niej wydawało się tak kruche, a jednocześnie tak pełne życia – delikatne krzywizny jej ciała, ciepło jej skóry, zapach jej włosów. W tych momentach czułem się nie tylko sobą, ale także czymś więcej, jakbyśmy razem stanowili jedność, coś nieopisanego słowami.
Zawsze myślałem, że pierwszy raz będzie czymś bardziej fizycznym, czymś, co sprowadza się do dotyku i gestów. Ale kiedy jej palce delikatnie muskały moją dłoń, a jej spojrzenie mówiło więcej, niż kiedykolwiek mogłyby słowa, zrozumiałem, że to doświadczenie wykracza poza granice ciała. To była więź dusz, zrodzona z zaufania, miłości i pragnienia zrozumienia drugiego człowieka. Każda chwila wydawała się jednocześnie wiecznością i mgnieniem oka.
Gdy nasze usta się spotkały, poczułem, jakby wszystkie moje obawy i wątpliwości rozmyły się w tej jednej chwili. To nie było tylko pragnienie – to było oddanie. Chciałem dać Annie wszystko, czym byłem, i wszystko, czym mogłem się stać. Ta noc była czymś więcej niż aktem; była deklaracją mojej miłości, aktem wiary, że to, co budujemy razem, jest czymś świętym.
Po wszystkim leżała spokojnie w moich ramionach, jej oddech równy i miarowy, jak delikatna melodia, która ukołysała moje serce. Patrzyłem na nią, jak na cud, który został mi ofiarowany. Każdy szczegół jej twarzy – subtelne załamania warg, zamknięte powieki, kosmyk włosów opadający na policzek – wydawał się być dziełem sztuki. Nie mogłem uwierzyć, że ktoś tak piękny, tak dobry i tak wyjątkowy mógł pokochać kogoś takiego jak ja.
I wtedy poczułem, jak łzy zaczynają spływać po moich policzkach. Były to łzy szczęścia, wdzięczności i ulgi. Nie byłem w stanie powstrzymać tego napływu emocji, które nagle znalazły ujście. Leżałem tam, trzymając ją w objęciach, i czułem, jakbym trzymał w dłoniach cały świat.
„Dziękuję Ci, Boże” – wyszeptałem w ciemności. „Dziękuję Ci za ten dar, za tę chwilę, za tę kobietę, która uczyniła mnie całością”.
Nie wiem, ile czasu minęło, zanim sam zasnąłem. Leżałem, wsłuchując się w jej oddech, czując ciepło jej ciała i wdzięczność, która wypełniała moje serce. To była noc, która zmieniła wszystko – noc, która pokazała mi, czym naprawdę jest miłość. Nie tylko pragnienie, nie tylko uniesienie, ale głęboka, nierozerwalna więź, która daje sens każdemu kolejnemu dniu.
Obudziłem się przed nią, patrząc, jak poranne światło delikatnie otula jej twarz. Wtedy zrozumiałem, że w tej chwili nie ma nic ważniejszego od niej. Anna była moim początkiem i moim końcem. Była dowodem na to, że życie może być czymś więcej, że miłość naprawdę istnieje. I wiedziałem, że zrobię wszystko, aby zasłużyć na ten dar, który został mi dany.