Nie zapomnę
Nie zapomnę jej uśmiechu. Nie zapomnę łez. Jej szczęście było dedykowane również dla mnie. Kiedy śniłam, senna mara nosiła jej serce. Nie chciałam, aby jej samotność należała jeszcze do kogoś - pragnęłam zyskać ją dla własnej melancholii. Kiedy przychodziła o poranku, lśniła niby anioł z przetrąconym skrzydłem. Jej skóra była gładsza od aksamitu. W oczach widziałam resztę wszechświata. Karmiła mnie swoim dotykiem jak czekoladą. Tak, wierzyłam w nią zbyt pośpiesznie. Teraz? Odeszła, zabierając resztkę czasu. Jej łzy pozostały w tyle. I teraz, kiedy przestała o mnie śnić, marzę, żeby jeszcze raz zobaczyć się w lustrze jej spojrzenia, w najcieplejszych pragnieniach.