Czubek własnego nosa
Patryk siedział na krawędzi hotelowego balkonu, spoglądając na rozświetlone miasto, które zdawało się pulsować w rytm jego myśli. Neonowe światła odbijały się w jego zielonych oczach, ale ich blask nie był w stanie rozproszyć cienia, który zakorzenił się głęboko w jego duszy. Był długowłosym blondynem o twarzy, którą tłumy znały i uwielbiały, wokalistą rockowego zespołu, którego muzyka poruszała miliony. A jednak w tej chwili czuł się bardziej samotny niż kiedykolwiek wcześniej.
Dlaczego człowiek widzi tylko czubek własnego nosa? To pytanie krążyło w jego głowie, jak echo niekończącej się melodii. Zastanawiał się, dlaczego ludzie, nawet ci najbliżsi, tak często zanurzają się w swoim świecie, ignorując wołania innych. Czy to strach przed odpowiedzialnością? A może prosta niewiedza, wygodne samozadowolenie, które pozwala odwracać wzrok od bólu i potrzeb?
Patryk przypomniał sobie koncert sprzed kilku dni. Stali na scenie, światła oślepiały, a dźwięk roznosił się jak fala tsunami. Tysiące ludzi śpiewało razem z nimi, ich twarze były pełne emocji, ich dłonie uniesione w geście jedności. Ale gdzieś w tłumie dostrzegł dziewczynę, której spojrzenie odbiegało od euforii. Jej oczy były jak bezdenne studnie smutku. Czy ktokolwiek ją zauważył poza nim? Czy ktoś zapytał, dlaczego płacze, stojąc wśród tych, którzy śpiewali o wolności i miłości?
To wspomnienie przypomniało mu o innej scenie. Kiedyś, spacerując po mieście w przerwie między trasami koncertowymi, natknął się na bezdomnego mężczyznę siedzącego pod murami starego budynku. Ludzie mijali go bez słowa, jakby był niewidzialny. Patryk przystanął, wrzucił kilka banknotów do kubka i usiadł obok niego. Zaczęli rozmawiać. Ten człowiek, który nie miał nic, podzielił się z nim historiami pełnymi mądrości i bólu. „Dlaczego my, którzy mamy tak wiele, jesteśmy tak często głusi na wołanie tych, którzy nie mają nic?” – pomyślał wtedy.
Jego myśli powędrowały ku miłości. Dlaczego kochamy wciąż za mało i za późno? Czy to strach przed otwarciem się na kogoś innego? Czy może dlatego, że miłość wymaga wysiłku, a my jesteśmy zbyt leniwi, by ją pielęgnować? Patryk wiedział, jak to jest kochać za późno. Była kiedyś dziewczyna, którą kochał, ale zrozumiał to dopiero wtedy, gdy jej zabrakło. Zbyt zajęty trasami koncertowymi, wywiadami i błyskami fleszy, pozwolił jej odejść. Teraz jej imię było tylko echem w jego sercu, wspomnieniem czegoś, co mogło być, ale nigdy nie będzie.
Dlaczego nie spostrzegamy otaczającego nas świata? Dlaczego mijamy drzewa, ptaki, śpiew wiatru, tak jakby były jedynie tłem dla naszego życia? Patryk wstał z balkonu i spojrzał na rozgwieżdżone niebo. Każda gwiazda była jak niespełnione marzenie, jak nieodpowiedziane pytanie. Czy ludzie jeszcze patrzą na gwiazdy? Czy ktoś jeszcze znajduje czas, by zatrzymać się i poczuć majestat wszechświata?
Z jakiego powodu wciąż zbaczamy z drogi po szczęście? Czy to dlatego, że nie wiemy, czym ono jest? Czy gonimy za fałszywymi celami, myląc sukces z satysfakcją, a bogactwo z radością? Patryk przypomniał sobie swoje początki, kiedy śpiewał na małych scenach, w zatłoczonych klubach. Wtedy był szczęśliwy. Teraz, stojąc na szczycie, czuł się jak na bezludnej wyspie, otoczony morzem ludzi, ale oddzielony od nich niewidzialnym murem.
Spojrzał na swoje dłonie, które kiedyś dzierżyły gitarę z pasją, a teraz wydawały się zmęczone. Czy to wszystko miało sens? Czy sława, pieniądze i tłumy krzyczące jego imię naprawdę go uszczęśliwiały? Czy szczęście nie leżało raczej w prostocie – w spojrzeniu ukochanej osoby, w uścisku przyjaciela, w uśmiechu obcego dziecka?
Patryk wrócił do pokoju i usiadł przy biurku. Chwycił długopis i zaczął pisać. Słowa płynęły z jego serca jak rzeka, która w końcu znalazła swoje ujście. Pisał o tym, co czuł, o swoich refleksjach, o pytaniach, które go dręczyły. Wiedział, że nie znajdzie wszystkich odpowiedzi, ale sam akt zadawania pytań był dla niego formą wyzwolenia.
Być może nigdy nie zrozumiemy, dlaczego jesteśmy tak krótkowzroczni. Może nigdy nie nauczymy się kochać wystarczająco wcześnie, widzieć wystarczająco wyraźnie ani żyć wystarczająco głęboko. Ale jeśli choć jedna osoba zatrzyma się na chwilę, posłucha i pomyśli, to może świat stanie się odrobinę lepszy. A to już coś.